sobota, 3 listopada 2012

[2483] chlorofil-a.blogspot.com



Pierwsze wrażenie:
Adres i belka są niemal identyczne. To ani zachwycające, ani odpychające. Mimo to typowy mądry cytacik pasowałby jak pięść do nosa, a dla mnie ten blog jest po prostu chlorofilem i tyle. Uważam, że inny tytuł może i by pasował, ale po co coś zmieniać? Blog dobrze funkcjonuje właśnie w ten sposób, nie ma co utrudniać życia i wprowadzać niepotrzebne poprawki. Zresztą ostatnimi czasy na belkę zwracam coraz mniejszą uwagę i patrzę na nią w inny sposób niż kiedyś.
Szablon jest cudny w swojej prostocie, ale nieco niżej pozachwycam się w odpowiedni sposób. Na razie tylko napiszę, że znalazłam się na chlorofilu któryś raz z kolei, ale dopiero teraz przeczytam umieszczone tam notki. Trochę żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej... Jednak dzięki temu przynajmniej będę mieć okazję do napisania oceny treści „na świeżo”, a czuję, że szanse na rozczarowanie są niewielkie.
Jestem pełna optymizmu.
9,5/10


Szata graficzna:
Z wielką przyjemnością obdaruję chlorofil maksymalną liczbą punktów w tym podpunkcie.
Uwielbiam minimalizm. Wasza szata graficzna jest prosta i niezwykle wyrazista. Sensowna, nie ma przepaćkanego nagłówka, za co chwała. Parę jaskrawych punktów na górze przykuwa wzrok i równocześnie oczy nie mają jak się przemęczyć, ponieważ są to tylko akcenty. Stonowane, szarawe tło z „fakturą” sprawia, że nie czuję pustki, braku czegokolwiek i potrzeby marudzenia. Nieco (skądinąd bardzo ładny odcień) zieleni uspokaja, urozmaica szablon.
Porządek również prosi o choćby słówko i docenienie. Czcionki nie gryzą się, a współgrają ze sobą. Krój z tytułu i podstron jest interesujący. (Dobrze, że został użyty tylko tam, ponieważ co za dużo to nie zdrowo.) Informacje posegregowałyście, dodałyście etykiety, dzięki czemu czytelnik łatwo dostanie się do ciekawiących go tematów.
Właściwie nie mam żadnych uwag, zwyczajnie wszystko mi się podoba. O.
10/10

Treść:
Od pierwszego artykułu towarzyszyła mi jedna, ważna myśl, że przydałoby się prowadzić pewną rzecz. Wraz z kolejnymi postami utwierdzałam się w przekonaniu, że dobrze byłoby o tym wspomnieć. Lumaris sama na to wpadła i robiła tak od początku, a Ty, Misako, zaczęłaś dopiero później. O co mi chodzi? O bibliografię. Cieszę się, że się ona wreszcie pojawiła. Dlaczego? Cóż, nie owijając w bawełnę, ciekawią mnie książki czy strony, z których korzystacie. Nie sądzę, że jestem jedyna w swoim zainteresowaniu, w końcu chlorofil odwiedzają ludzie interesujący się biologią i pewnie część z nich chciałaby zobaczyć źródła, które uważacie za wiarygodne. Dobrze, że macie świadomość, iż niektóre strony (w tym i wszystkim znana wikipedia) trzeba prześwietlać uważnym okiem albo dla świętego spokoju od razu odrzucić (do tej grupy zaliczyłabym popularne strony informacyjne). W końcu próbujecie przybliżyć innym bloggerom nowe czy też rozwinąć znane zagadnienia i wszyscy liczą na wiarygodność informacji.
To niby głupota, ale uważam, że dobrym pomysłem jest podpisywanie obrazków w taki sam sposób. Różnicie się, niektóre rzeczy robicie inaczej, ale raczej powinno się to objawiać w stylu pisania, nie w wyglądzie postu. Ogólnie uważajcie na formatowanie i najlepiej ustalcie jedno (to nieszczęsne wypunktowanie!). Ujednolicenie wygląda porządniej i bardziej profesjonalnie niż wolna amerykanka.
A przechodząc do treści… Przyznam się, że nieco trudno idzie mi ocenianie tego typu blogów (tematycznych i grupowych), ponieważ takie często się nie zgłaszają i nie mam, na czym „ćwiczyć”. Oczywiście nie chcę tego stosować jako wymówki, bo naprawdę starałam się dokładnie przeanalizować to, co się da i wysnuć jakieś wnioski. Nie ukrywam, że ocena byłaby dłuższa, gdyby blog po prostu prezentował się gorzej.
W tekście znalazłam jedną, słownie jedną emotikonkę. To po cholerę poświęcam na to osobny akapit, nawet jeśli nie planuję rozwlekać tematu? Chciałam tylko poprosić: w ogóle ich nie umieszczajcie, chyba że w dopiskach od siebie. Tylko nie w samym artykule. Przyznaję, że blog to nie bardzo poważne i nadęte miejsce publikacji, ale potraficie nadać już artykułom ładny, lekko swobodny wydźwięk bez zbędnych uśmiechniętych buziek.
Lumaris pod ostatnim artykułem napisała, że przedstawiła temat bez wchodzenia w szczegóły. Fakt, jedynie nakreśliła problem. Jakkolwiek doceniam skupienie się akurat na transplantacji, może lepiej jest dołożyć jeden, dwa akapity więcej? W tym konkretnym przypadku ważne chyba jest nie tylko, że pewne tkanki pobiera się od skrupulatnie dobieranego dawcy, a jeszcze to, iż świat boryka się z ogromnym zapotrzebowaniem. Oczywiście, lumaris, miałaś pełne prawo założyć sobie, ile chcesz w artykule przedstawić czytelnikowi i równocześnie co stanowi najważniejszą część omawianego tematu. Co więcej, tytuł sam sugeruje, że nie znajdziemy w artykule wszystkiego od a do z. Właściwie wspominam o tym wszystkim ze względu na wagę i rozmiar zagadnienia. To już nie była ciekawostka kalibru nasion. Mogłabym powiedzieć, że w pewnym sensie ważniejsze nawet od klonowania — o czym Misako nie poskąpiła słów — ponieważ o przeczepianiu narządów słyszy się częściej i tak dalej. Niedosyt pozostaje niedosytem i proponuję, lumaris, byś kiedyś powróciła do dawstwa narządów i spłodziła jeszcze jeden artykuł.
Co do okrajania postów, typy inteligencji — mimo przeczytania reszty notek i wszystkich podstron — wciąż leżą mi na wątrobie. Są takie tematy, niestety, które ciężko rozwinąć, by wciąż mogło być ciekawie czy sensownie. Wydaje mi się, w piątym artykule wystąpiła właśnie ta kwestia. Niemniej post wyszedł i krótki, i suchy. Nie patrzę krzywo na formę, w której wszystkie typy inteligencji opisałaś prawie identycznie, bo to wprowadziło porządek, ale o samą monotonię. W przedstawieniu tematu widzę tylko coś w stylu odbębnienia kolejnego artykułu i nawet jeśli byłaś zainteresowana tym, co piszesz, nie zauważyłam. Gdyby nie Twój zgrabny wstępik (strasznie je lubię, chociaż nie są jakieś niezwykłe, to czuć w nich po prostu osobę piszącą), to spisałabym post na straty. Nawet notka o elekrośmieciach, która przeraźliwie krzyczała o swojej marnej długości, bardziej mi się podobała, ponieważ sprawiała wrażenie tekstu stawiającego głównie na poinformowanie o problemie i widać było, że tutaj niepotrzebne są rozwinięcia. Ogólnie rzecz jednak biorąc, nie macie problemów z zawieraniem ważnych danych, rozwinięciem i również zakończeniami. W większości przypadków czułam, że patrzycie na tematy pod dobrym kątem, wybieracie z nich co trzeba i (na czym skupię się później) przyjemnie składacie w całość. Swój udział ma też dobra kompozycja, dzięki której chyba nigdy nie miałam wrażenia, że coś jest nie tak, czy artykuł nagle się urwał.
Nie ukrywam, że obie macie talent do płynnego, ciekawego pisania. Prócz pewnych potknięć (wypisanych niżej, w pisowni) nie zauważyłam rażących błędów, które obniżyłyby mi przyjemność z czytania i podsunęły myśl, że sobie nie radzicie. Na podstawie przeczytanego tekstu uważam, że nawet o raku odbytu (co w sumie i tak jest ciekawym zagadnieniem) mogłybyście wysmarować interesujący artykuł i bez mrugnięcia okiem taki bym przeczytała. Używacie prostego języka, który chyba jest zrozumiały nawet dla bardzo młodej osoby. Pochwała należy się też za tłumaczenie w nawiasach trudniejszych pojęć, co czasem miało miejsce. Spodobało mi się to, ponieważ możecie trafić i pewnie trafiacie nie tylko do pasjonatów biologii zazwyczaj wiedzących, o co chodzi, ale również do osób dotychczas nieprzywiązujących wagi do tego przedmiotu. Jako osoba mocno związana nie wiem, jak dokładnie Wasze artykuły odbiera druga grupa, ale chyba w komentarzach pojawiły się takie jednostki i sprawiały wrażenie zadowolonych. Co więcej, inni też nie skarżyli się często.
Ciężko mi powiedzieć, czy Wasze style się różnią. Jeśli napiszę tak, to przydałoby się dać jakieś argumenty, prawda? Szkoda, że lumaris nie napisała więcej. Gdyby opublikowała podobną ilość artykułów co Misako, ocena byłaby prostsza. Na razie mogę tylko powiedzieć, że gdy temat na to pozwala, piszecie artykuły o dość podobnej długości, wstępy również nazwałabym porównywalnymi. Ot, w obecnej fazie rozwoju Waszego bloga dobrze radzicie sobie wspólnie. Zresztą też artykuły o naukowym smaku ciężko utrzymać w innych tonacjach, upychać w nich wstawki faktycznie rozróżniające autorów. Czasem może to być nawet niewskazane. Chlorofil nie nazwiemy pamiętnikiem czy zbiorem opowiadań i w takim wypadku autor już nie jest taki ważny. Na końcu chciałam tylko się zastanowić, czy tylko mi się wydaje, czy Misako pisze nieco swobodniej, luźniej. Z tego, co pamiętam, w artykułach Misako, już w środku, w części „właściwej” od czasu do czasu potrafiłam znaleźć takie wstawki od siebie, zdania bardziej osobiste.
W podręcznikach do biologii zawsze uwielbiałam i wciąż darzę uczuciem wszelkie rysuneczki, ryciny, wykresy, toteż raczej nie zdziwicie się, gdy wspomnę, że ucieszyłam się, gdy znalazłam je u Was. Wzrokowców takich jak ja pewnie jest dużo, więc co nie dopełni lepiej słownego tłumaczenia od odpowiedniego, przykładowo, schematu? Zresztą dodatkowe kolory ubarwiają samego bloga. Obrazki są też i zwyczajną odskocznią od morza zdań, zapobiegają ewentualnej monotonni. Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie miała do Waszych dodatków jakiegoś ale natury technicznej. O uwagach jednak w innym kryterium, tutaj oceniam treść.
Rozwój chlorofilu można zobaczyć głównie w branych na warsztat tematach. Na początku Misako kładła nacisk na różnego rodzaju lekkie ciekawostki, przez co i artykuły były krótsze, i (co po namyśle stwierdziłam o wiele później) potencjał piszącego nie był rozwijany w większym stopniu. Wydaje mi się, że to najnowsze posty pokazują, jak naprawdę potraficie zainteresować czytelnika. Nie znaczy to jednak, że nie powitałabym z radością kolejnej notki z jakimiś rekordami, może słowniczkiem angielskim tylko z bardziej skomplikowanymi słowami. Tamte posty przecież nie były złe i nie trzeba ciągle trzymać się poważnego tonu.
Post czternasty trochę mnie zaskoczył. Przyznam, że nie spodziewałam się tu recenzji. Ciężko mi powiedzieć, czy do chlorofila recenzja pasuje, czy już niekoniecznie, ale wyszła na tyle zgrabnie, że nie będę się nad tym zastanawiać. Według mnie wyczerpująco podeszłaś, Misako, do książki. Nie czytałam tej pozycji, ale odpowiedziałaś chyba na wszystkie pytania, jakie mogłabym sobie zadać przed kupnem poradnika psychologicznego. Jak na dłoni widzę i rzeczy uchodzące przez Ciebie za wady, i aspekty sprawiające, że warto po książkę sięgnąć. Właściwie zaczęłam się zastanawiać, co sama zaczęłabym sądzić o „Potędze” i czy zgodziłabym się z Tobą. Uważam, że takie recenzje to naprawdę niezły pomysł, by urozmaicić bloga. Mam nadzieję, że to nie jednorazowy wyskok. Także zastanawiam się, jakie jeszcze pomysły macie w zanadrzu.
27/30

Pisownia:
Postanowiłam wypisać wszystko, bo było tego niewiele, czasem tylko jedno potknięcie na post.
„Jak mówi definicja, AIDS to „Zespół nabytego niedoboru (rzadziej upośledzenia) odporności”, a końcowe stadium HIV (wirusa wywołującego AIDS) powoduje wyniszczenie układu odpornościowego.” Końcowym stadium zakażenia HIV byłoby poprawnie. Końcowe stadium samego wirusa jednak do zdania nie pasuje. Umieściłam tę uwagę w pisowni, bo uważam, że doskonale wiesz, o co chodzi, tylko źle Ci się napisało.
„W samej Polsce 70 % ludzi nie wie o swojej chorobie, czy nie łatwo więc o rozpowszechnienie?” Przed procentem nie stawiamy spacji.
„Biosphere – the parts od the Earth’s surface and atmosphere where plant and animals life can exist.” Orłem z angielskiego to ja nie jestem, ale tam raczej nie powinno być „od”. Może „of”? Proszę o odpowiedź.
„species- gatunek/gatunki” Brak spacji.
„Po pierwsze, ich wpływ może mieć bardzo niekorzystny wpływ na środowisko.” Wydaje mi się, że zdanie miało brzmieć coś jak: „Po pierwsze, mogą mieć bardzo niekorzystny wpływ na środowisko.” (Z artykułu o elektrośmieciach.)
Właściwie to nie wiem, czemu w artykule czwartym o botoksie piszesz, Misko, botoks zazwyczaj wielką, a raz trafiło się małą (i o ten konkretny przypadek najbardziej mi chodzi) literą. Jeśli wspominasz o konkretnym zarejestrowanym środku farmaceutycznym, to w porządku pisać Botox (wielką literą), ale gdy opowiadasz ogólnie o środku stosowanym w kosmetyce, używaj spolszczonej wersji botoks (PWN twierdzi, że taka istnieje).
„Owy jad kiełbasiany (egzotoksyna botulinowa) występuje pod handlową nazwą Botox.” Występuje (Kto? Co?) jad kiełbasiany… W mianowniku piszemy ów, nie owy, który jest bardzo częstym błędem.
„Poza tym nie oszukujmy się, na jednym zabiegu się kończy, potem ciężko jest zrezygnować z wygładzonej twarzy.” By zdanie było logiczne, po pierwszym przecinku powinno być „że”. Możesz wstawić „nie” po „się”, zamiast używać „że”.
„A choćby aby uzyskać energię elektryczną , ale też produkować stal czy żelazo.” Nadprogramowa spacja przed przecinkiem. (Nie ukrywam, że pierwsze trzy słowa w zdaniu stylistycznie mi nie leżą.)
„Lasy złożone ze wspomnianych rośli naczyniowych (…).” Roślin. Literówka.
„A zatem owy częściowo rozłożony materiał roślinny gromadzi się i następuje jego konsolidacja.” Ów, nie owy.
„Pod wpływem wysokiej temperatury powstawał węgiel suchszy, bardziej zwarty ( i przez to twardszy), a co za tym idzie o wyższej wartości opałowej (zawiera więcej zgromadzonej energii).” Znów przypałętała się niepotrzebna spacja.
„Nie to co te dzisiejsze skromne 'laski'...” W języku polskim zazwyczaj używamy polskiego cudzysłowu apostrofowego (czyli tego, którym cytuję twoje zdania).
„'Pszczoły to nasi naturalni sprzymierzeńcy. Od nich zależy życie na ziemi' (…).” Jak wyżej.
„Z racji szerokości, choćbym nie ruszała myszką i tak miotą mną w prawo i lewo.” Miota.
„Czytając dalej informacje ze strony głównej, dowiaduję się, że wspólnie ze wspomnianym Kujawiskim mogę 'uczynić przyjacielski gest i przyczynić do ratowania pszczół'.” Jak wyżej. Właściwie to nie ma sensu wypisywać każdego kolejnego przykładu z tego typu.
„Tasiemiec to pojęcie znane prawdopodobnie każdemu. Jest to pasożyt wewnętrzny, płaziniec , który żyje w ludzkim jelicie i powoduje zaburzenia zdrowia.” Nadprogramowa spacja.
W notce o tasiemcach wypunktowania się różnią i potrzebują ujednolicenia. Dodatkowo, przy tasiemcu nieuzbrojonym podpunkty mają czasem po dwie kropki itp. Ogólnie formatowanie w tym poście pozostawia wiele, wiele do życzenia. Proponuję pogrzebać w htmlu artykułu i wyciąć niepotrzebne entery i tak dalej.
„Posiada on dwóch żywicieli. Żywicielem pośrednim jest bydło rogate, które zaraża się poprzez sożycie jaj lub członów tasiemca z wodą i pokarmem.” Spożycie. Przy okazji, podpunkt ten niechcący podzielił Ci się, lumaris, na dwa.
„Przed zakażeniem tasiemcem nieuzbrojonym możemy się uchronić spożywając mięso z pewnego źródła, nie jedząc surowych i półsurowych mięs (krwiste steki itd.) oraz jeśli chodzi o większe działania – polepszając warunki hodowli bydła.” Brak przecinka przed uchronić.
„Mogą powodować różne reakcje alergiczne o sile w zależności od wrażliwości naszej skóry oraz wypryski, rumienie, świąd itp..” Jeśli zdanie kończy się skrótem z kropką, nie dodajemy drugiej. Uważam, że lepiej brzmi „o sile zależnej od”, Twoja wersja, lumaris, strasznie mi zgrzyta.
„obecne metody klonowania wykorzystują transfer jądra, a więc nie jest jasne, czy nagi DNA byłby wystarczający.” Powiem Ci, że zawsze wydawało mi się, że DNA jest rodzaju nijakiego, nie męskiego. Ktoś ma pewne źródło, które wyjaśni tę kwestię?
„możliwość ponownego urodzenia noworodków zdrowych genetycznie, zaś nieuleczalnie uszkodzonych przez ciężki przebieg ciąży lub porodu” Czytam to raz, czytam drugi i wciąż brakuje mi w tym podpunkcie sensu.
„produkcja klonów jako forma świadomego sterowania cecha potomstwa – zamiast urodzić niepewne genetycznie dziecko, możliwe byłoby posiadanie dziecka-klona – identycznego ze sobą samym lub członkiem rodziny, lub klona osoby obdarzonej szczególnymi talentami.” Sterowania cechami, nie cecha.
„Przytoczę tylko, że autor tej książki to nieżyjący już Irlandczyk, doktor trzech nauki - religioznawstwa, filozofii i praw, a także prekursor i krzewiciel myślenia pozytywnego.” Trzech nauk, prawa — dwie literówki.
„Kwestia gustu, ja nie lubię, kiedy ktoś powtarza mi po 5 razy to samo.” Recenzja książki to już nie artykuł opowiadający o, przykładowo, wielkości nasion, tak więc tutaj liczba powinna zostać zapisana słownie.
„Warto wspomnieć o nagminnym przytaczaniu słów z Biblii przez autora, co nie do końca adresuje tę książkę jedynie ku ludziom wierzącym.” Właśnie nagminne przytaczanie słów z Biblii mogłoby mi podpowiedzieć, że książka jest adresowana do ludzi wierzących. Dziwne to zdanie.
„Ten proceder odbywa się najczęściej w obrębie rodziny dawcy, a jeśli chodzi o przeszczepieniu narządu osobie niespokrewnionej, wymagana jest tu zgoda sądu rejonowego, chyba że chodzi o szpik kostny lubi inne regenerujące się komórki.” Przeszczepienie, lub — dwie literówki.
„Potencjalny dawca jest poddawany wielu badaniom, które określają zgodność immunologiczną” Zgodność tkankową.
Polecam zapoznanie się problemem dywizów, półpauz i pauz (kiedy używamy takiego znaku, kiedy innego).
7/10

Linki, ramki, dodatki:
Zacznijmy od rzeczy niemiłych. Pół punktu właśnie Wam ucieka za czasem kiepskiej jakości obrazki w postach. Niekiedy problemem okazywało się doczytanie wszystkich zawartych na nich informacji, wiec radzę uważać na przyszłość.
W Waszych opisach bardzo mi się spodobało, że wiele miejsca przeznaczyłyście właśnie na temat przewodni bloga, biologię: stosunek do niej, plany na przyszłość. Dodatkowo pokazałyście, że macie też inne zainteresowania, ale nie rozpisałyście się o głupotach, a zwięźle podałyście siebie. Inna zakładka, o blogu, również spodobała mi się przez brak biegunki słownej. Informacji tam umieszczonych było akurat w sam raz.
4,5/5

Statystyka:
W zdecydowanej większości rozwinięte komentarze dotyczące Waszych artykułów.
2/2

Od oceniającego:
+1 za wysoki poziom i fakt, że nawet znane mi tematy przedstawiłyście na tyle ciekawie, że w głowie nawet mi nie zaświtało, by dać sobie spokój z jakimś akapitem.
1/3

Podsumowanie:
Nic mnie chyba bardziej w ocenianiu nie cieszy, jak wystawienie zasłużonej piątki. Nie zdarza mi się to, niestety, często.
Przeczytanie wszystkich artykułów było bardzo przyjemne i chociaż w ocenach chodzi o to, by dać zgłaszającemu dobre rady, ja nie mam ich dla Was wiele. Chyba najważniejsze to ujednolicenie formatowania i zwracanie jeszcze większej uwagi na poprawność. Reszta naprawdę trzyma poziom i na koniec mogę tylko życzyć Wam więcej czasu na pisanie. I paru dodatkowych czytelników. Ja, w każdym razie, dodam chlorofil do obserwowanych.
5/5

Razem: 66/75
Ocena: Bardzo dobry

18 komentarzy:

  1. Wiesz, Twoja ocena treści jest tak sympatyczna, że chyba sobie ten chlorofil dokładniej obejrzę. Co prawda nie przepadam za biologią, ale wydaje mi się, że to całkiem interesujący blog, skoro tak Ci się spodobał i dostał tak wysoką ocenę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie planowałam robić reklamy, ale skoro wyszła przypadkiem, to bardzo się cieszę :)

      Usuń
    2. Nie reklama, tylko Twoje pozytywne odczucia dla tego bloga ; )

      Usuń
    3. Pozytywne odczucia w ocenie też są pewną reklamą xD (W ogóle oceny tak trochę reklamują blogi. Pamiętasz jedną ze starszych ankiet - dlaczego zgłaszasz się do oceny czy coś w tym guście - na katalogu ocenialni? Była tam też opcja reklamy i całkiem dużo osób ją wybrało.)

      Usuń
    4. No też prawda, ale na byle co ludzie nie wejdą ; p
      A chlorofil wypada świetnie w tej ocenie ^.^
      Myślisz, że Misako byłaby szczęściwa, gdyby w treści dostała pół strony w Wodzie dużą czcionką? xd

      Usuń
  2. To pierwsza ocena, w której oceniający nie proponuje nam wciśnięcia cytatu do tytułu bloga. Już nie mogłam o tym czytać.
    Szablon jest dziełem smirka i rzeczywiście chwała jej za niego, bo chyba nie można mu nic zarzucić.
    W pierwszych artykułach są błędy i niedociągnięcia (jak choćby wspomniany przez Ciebie brak bibliografii), ale doszłam do wniosku, że teraz już nie ma sensu ich poprawiać. Pokazują, że się rozwijamy, więc chyba warto zostawić je tak, jak są.
    Nie wiem gdzie jest ta emotikona O.o.
    Wspominasz też o krótkich postach i tu się znowu usprawiedliwię tymi pierwszymi artykułami. Na początku trudno mi było wyczuć tę granicę i nie wiedziałam, ile pisać, żeby nikogo nie zanudzić. Teraz rzeczywiście piszę nieco obszerniej i staram się temat wyczerpać. Ale znowu nie będę grzebać w starych notkach, bo obrazują jakiś tam postęp i rozwój.
    Kamień spadł mi z serca, kiedy przeczytałam, że ta recenzja ujdzie. Bo to, jakby się nad tym zastanowić, pierwsza recenzja, jaką kiedykolwiek napisałam.
    Błędy w swoich postach poprawiłam. Bardzo dziękuję za tak skrupulatne ich wypisanie. W jednym prosiłaś o odpowiedź - a więc tak, tam powinno być "of", ale Word mnie przechytrzył :).
    Jakoś tak miło mi się zrobiło po przeczytaniu Twojej oceny. Cieszę się, że znalazłaś w Chlorofilu tak wiele pozytywów. Staramy się zaciekawić czytelników, a ostatnio dostajemy mało komentarzy i zaczynamy zastanawiać się dlaczego.
    Jeszcze raz bardzo dziękujemy za Twoją pomoc, bo z pewnością nie była to jedna z tych nic niewnoszących ocen, które tak bardzo mnie denerwują. I cieszę się, że planujesz do nas zaglądać, choć na tę chwilę nie wiem, czy to nie jedynie czcze gadanie, którego pełno w ocenach, które przyszło mi czytać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. "Nie wiem gdzie jest ta emotikona O.o." Fakt, zapomniałam napisać, gdzie to było. Akurat ta buźka pojawiła się w chyba pierwszym artykule lumaris.

      Czcze gadanie? Chlorofil to chyba pierwszy (albo co najwyżej drugi) blog, przy ocenie którego napisałam, że mam zamiar wpadać. Nie wiem, czy to robi ze mnie bardziej wiarygodną osobę. A i wie ktoś, jak dodaje się blogi do obserwowanych? Bo właśnie sobie zdałam sprawę, że nie mam pojęcia xD

      Szczerze mówiąc, ciężko mi powiedzieć, dlaczego tak mało. Myślę, że to może być przez spore przerwy pomiędzy publikacjami, ale i tak ciężko powiedzieć na pewno.

      Cieszę się, że nie załamałaś się poziomem oceny i do czegoś się przydała. Coś takiego naprawdę miło przeczytać pod oceną.

      Usuń
    3. Do obserwowanych dodaje się albo ręcznie do listy czytelniczej po zalogowaniu na swoim koncie, albo na blogu, który dodajemy, jeśli ma ten gadżet z listą czytelników. Wtedy klikamy "dołącz się do tej witryny" i podążamy za instrukcjami.

      Co do tych przerw pomiędzy publikacjami - w tym roku dość boleśnie przekonałam się, że muszę całkowicie zmienić organizację swojego czasu, żeby wyrobić się ze wszystkim. Dlatego mało mam tego czasu na blogosferę, a nie chcę publikować pisanych na odwal artykułów.

      Poziom oceny jest naprawdę zadowalający, biorąc pod uwagę inne oceny Chlorofilu, naprawdę :).

      Usuń
  3. Czas przeznaczony na siedzenie nad ocenami w tym tygodniu został wykorzystany. Kolejną ocenę napiszę w przyszłym tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli rozumiem, że ocena mojego bloga pojawi się jakoś w przyszłym tygodniu, a nie do niedzieli, jak wcześniej informowałaś?

      Usuń
    2. Podejrzewam, że tak. Strasznie dużo czasu zeszło mi na tworzeniu Preferencji Ocenialni, a mam jeszcze mnóstwo pracy domowej na poniedziałek, która liczy się w setkach zadań + wypracowania + inne durnoty. No chyba, że uda mi się znaleźć trochę czasu jutro, ale nie obiecuję niczego.
      Pierwotny plan był taki, że napiszę preferencje i wezmę się za Twojego bloga, ale bałagan na ocenialni, której dotyczyły preferencje, jest tak duży, że napisanie wszystkiego zajęło mi 4 godziny. O 2 za dużo.

      Usuń
  4. Wiecie, powinniśmy przeprowadzić jakieś badanie wśród bloggerów, dlaczego ludzie nie chcą się do nas zgłaszać na oceniających xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boją się Ciebie, Plotkaro, hah ; )

      Usuń
    2. Żartuję sobie, oczywiście ;)
      A tak na poważnie, to chyba wszystkie ocenialnie tak teraz mają, jak się zaobserwuje. Oceniający odchodzą, a nowych brakuje...

      Usuń
    3. Też to zauważyłam, ale trochę jestem obrażona, że jakoś na innych ocenialniach pojawiają się jakieś osoby na próbnym, a u nas nie ma nikogo.

      Usuń