Ocena bloga: dolcze
Pierwsze wrażenie:
Adres kojarzy mi się jednoznacznie z firmą, której nazwy nie śmiem wymawiać, bo komentatorzy uznają to za kryptoreklamę, a moje ego znów zostanie zdeptane pod postem. Dlatego przejdę do sedna sprawy i zajmę się przykładowo napisem na belce, który mnie mile połechtał.
Write drunk; edit sober. Zawsze myślałam, że pisanie po pijaku to jakieś odstępstwo od normy, a tu taka niespodzianka na wstępie. Myślę, że trafiłaś z tym w sedno bloga. Cytat na samej górze też niezgorszy, aczkolwiek wszelkiego rodzaju cytaty od zawsze wydawały mi się mało fajne i bez polotu. Co poradzić – tak już mam, jedni nie lubią zupy buraczanej, a ja zdecydowanie nie lubię cytatów.
Patrzę sobie na ten Twój blog i oczom nie wierzę. Kilka razy odświeżałam stronę, bo myślałam, że mi coś przeglądarka szwankuje. Otóż nie szwankuje. Mina mi zrzedła, nie znalazłam tam nic prócz stada szarych i zielonych liter, które po dłuższym wgapianiu zaczynają się rozjeżdżać na wszystkie strony i śmiać ze mnie, jaka to ja głupia, jaka naiwna z tymi swoimi nadziejami na szablon.
żyję życiem. żuję życie. mieszkam sobie w podtekstach i papierosowym dymie.
To sobie mieszkaj, tylko pamiętaj, że papierosowy dym to podobno świństwo wielkie i przeogromne jak ognie piekielne jest.
5/10